UROCZYSTOŚCI, AKCJE, IMPREZY
UROCZYSTE ZAKOŃCZENIE ROKU SZKOLNEGO 2013/2014
27 czerwca 2014 r.
Świadectwa rozdane, buźki roześmiane, nagrody wręczone, a lekcje skończone. Piątkowa uroczystość, piękna i dostojna, jest już wspomnieniem, czego, na szczęście, nie możemy powiedzieć o WAKACJACH. Te dopiero się rozkręcają i będą nas rozpieszczać przez najbliższe dwa miesiące! A ponieważ ostatniej w tym roku szkolnym akademii przyświecało hasło "Bezpieczne wakacje", pożegnajmy się krótkim wierszem Wiery Badalskiej pt. "Wakacyjne rady":
Głowa nie jest od parady
i służyć ci musi dalej.
Dbaj więc o nią i osłaniaj,
kiedy słońce pali.
Płynie w rzece woda,
chłodna, bystra, czysta.
Tylko przy dorosłych
z kąpieli korzystaj.
Jagody nieznane
gdy zobaczysz w borze,
nie zrywaj! nie zjadaj!
bo zatruć się możesz.
Urządzamy grzybobranie.
Jaka rada stąd wynika?
Gdy jakiegoś grzyba nie znasz,
Nie wkładaj go do koszyka.
No to widzimy się we wrześniu!
Głowa nie jest od parady
i służyć ci musi dalej.
Dbaj więc o nią i osłaniaj,
kiedy słońce pali.
Płynie w rzece woda,
chłodna, bystra, czysta.
Tylko przy dorosłych
z kąpieli korzystaj.
Jagody nieznane
gdy zobaczysz w borze,
nie zrywaj! nie zjadaj!
bo zatruć się możesz.
Urządzamy grzybobranie.
Jaka rada stąd wynika?
Gdy jakiegoś grzyba nie znasz,
Nie wkładaj go do koszyka.
No to widzimy się we wrześniu!
"Jak to dobrze, że Wakacje są takie krótkie! Bo przecież, gdyby Wakacje trwały tyle, co rok szkolny, a rok szkolny tyle, co Wakacje, to nie mielibyśmy nawet czasu na wagary!"
Poldas Wyleniałek, "Myśli przewrotne i samorodne"
REZERWAT "ŚWINIA GÓRA" I OKOLICE
25 czerwca 2014 r.
Pogoda dopisała! Mogliśmy więc bez obaw wyruszyć w tą niebezpieczną rowerową wyprawę w sam środek ogromnej Świętokrzyskiej Puszczy, gdzie naturalny rytm przyrody odmierzany jest przez złowieszcze pohukiwania sów i przeciągłe skowyty wygłodniałych wilków. No i pochrząkiwania dziczków.
Oraz arie szalonych wiewiórek.
Szczęśliwie my usłyszeliśmy tylko te ostatnie (a i to nie jest pewne), ale za to moc innych niespodzianek czekało w zasięgu ręki. Przede wszystkim, dzięki uprzejmości pana leśniczego Jana Bernatka, zobaczyliśmy niesamowite mrówcze siedlisko, którego mieszkańcy bez wytchnienia paradowali wśród leśnego poszycia, zajęci typowo mrówczą pracą. Z bliska przyjrzeliśmy się lizawce, czyli konstrukcji dostarczającej niezbędnych soli mineralnych dla saren, łosi i jeleni. Stanęliśmy też u podnóża majestatycznego klona, prawdziwego pomnika przyrody, wznoszącego się chyba pod samo niebo! Przy okazji, na łonie natury, uzupełniliśmy również nasze ćwiczeniówki no i, to jasne, trochę podokazywaliśmy. Oczywiście wspólnie dotarliśmy do granicy słynnego rezerwatu "Świnia Góra", podziwiając jego surowe piękno i nieodparty, pradawny urok.
W każdym razie nuda i zmęczenie nie dopędziły nas nawet na moment - prawdopodobnie zabłądziły gdzieś w lesie i zmuszone były wracać pieszo... Dobrze im tak!
Oraz arie szalonych wiewiórek.
Szczęśliwie my usłyszeliśmy tylko te ostatnie (a i to nie jest pewne), ale za to moc innych niespodzianek czekało w zasięgu ręki. Przede wszystkim, dzięki uprzejmości pana leśniczego Jana Bernatka, zobaczyliśmy niesamowite mrówcze siedlisko, którego mieszkańcy bez wytchnienia paradowali wśród leśnego poszycia, zajęci typowo mrówczą pracą. Z bliska przyjrzeliśmy się lizawce, czyli konstrukcji dostarczającej niezbędnych soli mineralnych dla saren, łosi i jeleni. Stanęliśmy też u podnóża majestatycznego klona, prawdziwego pomnika przyrody, wznoszącego się chyba pod samo niebo! Przy okazji, na łonie natury, uzupełniliśmy również nasze ćwiczeniówki no i, to jasne, trochę podokazywaliśmy. Oczywiście wspólnie dotarliśmy do granicy słynnego rezerwatu "Świnia Góra", podziwiając jego surowe piękno i nieodparty, pradawny urok.
W każdym razie nuda i zmęczenie nie dopędziły nas nawet na moment - prawdopodobnie zabłądziły gdzieś w lesie i zmuszone były wracać pieszo... Dobrze im tak!
WYCIECZKA DO KAŁKOWA I NA ŚWIĘTY KRZYŻ
17 czerwca 2014 r.
Na pewno każdy chciałby się kiedyś dostać na sam szczyt. Nieskromnie przyznamy, że nam udało się dostać aż na dwa, a wszystko to w jednym dniu. Ktoś da więcej?
Pierwszym szczytem była Golgota, czyli wysoka na 33 metry, ozdobiona wizerunkami orłów, budowla upamiętniająca cierpienia Narodu Polskiego. Oczywiście po drodze odwiedziliśmy sanktuarium pod wezwaniem Bolesnej Królowej Polski. Widzieliśmy także osobliwy pomnik poświęcony ofiarom katastrofy smoleńskiej oraz zaprzyjaźniliśmy się z kilkoma nader sympatycznymi mieszkańcami mini zoo, wśród których byli m. in. dostojny paw, leniwy osiołek oraz łakome baranki i daniele.
Drugi szczyt to naturalnie słynna na całą Polskę Łysa Góra wznosząca się na wysokość niemal 600 metrów w sercu Świętokrzyskiego Parku Narodowego, oferująca cudowną, rozległą panoramę Ziemi Kieleckiej z widokiem na gołoborza. Wspinaczka w cieniu prastarej puszczy była nadspodziewanie łatwa i niezwykle przyjemna. Mnóstwo czasu spędziliśmy również w najstarszym polskim sanktuarium, gdzie od czasów średniowiecza przechowywane są relikwie Krzyża Świętego.
W drogę powrotną na dół ruszyliśmy klimatyzowanym pojazdem ekologicznym, czyli dwukonnym turystycznym powozem. Trzeba przyznać, że koniki galopowały z najwyższą kulturą, przestrzegając limitów prędkości i narowistości. Po wyjściu z Parku pozostało jeszcze tylko kupić pamiątki i... to już wszystko!
A jeśli pytacie o Babę Jagę... Cóż, niestety, nie dostrzegliśmy żadnej. Może wiatr był zbyt silny, może miotła w naprawie, a może po prostu czarownica postanowiła zrzucić parę kilo i przesiadła się na rower. Napotkaliśmy za to jakąś brawurową rowerzystkę w postrzępionym kapeluszu i z czarnym kocurem na bagażniku, która z szaleńczym chichotem prześcigała nasze konne powozy. Łączymy wątki...
Ojej!
Pierwszym szczytem była Golgota, czyli wysoka na 33 metry, ozdobiona wizerunkami orłów, budowla upamiętniająca cierpienia Narodu Polskiego. Oczywiście po drodze odwiedziliśmy sanktuarium pod wezwaniem Bolesnej Królowej Polski. Widzieliśmy także osobliwy pomnik poświęcony ofiarom katastrofy smoleńskiej oraz zaprzyjaźniliśmy się z kilkoma nader sympatycznymi mieszkańcami mini zoo, wśród których byli m. in. dostojny paw, leniwy osiołek oraz łakome baranki i daniele.
Drugi szczyt to naturalnie słynna na całą Polskę Łysa Góra wznosząca się na wysokość niemal 600 metrów w sercu Świętokrzyskiego Parku Narodowego, oferująca cudowną, rozległą panoramę Ziemi Kieleckiej z widokiem na gołoborza. Wspinaczka w cieniu prastarej puszczy była nadspodziewanie łatwa i niezwykle przyjemna. Mnóstwo czasu spędziliśmy również w najstarszym polskim sanktuarium, gdzie od czasów średniowiecza przechowywane są relikwie Krzyża Świętego.
W drogę powrotną na dół ruszyliśmy klimatyzowanym pojazdem ekologicznym, czyli dwukonnym turystycznym powozem. Trzeba przyznać, że koniki galopowały z najwyższą kulturą, przestrzegając limitów prędkości i narowistości. Po wyjściu z Parku pozostało jeszcze tylko kupić pamiątki i... to już wszystko!
A jeśli pytacie o Babę Jagę... Cóż, niestety, nie dostrzegliśmy żadnej. Może wiatr był zbyt silny, może miotła w naprawie, a może po prostu czarownica postanowiła zrzucić parę kilo i przesiadła się na rower. Napotkaliśmy za to jakąś brawurową rowerzystkę w postrzępionym kapeluszu i z czarnym kocurem na bagażniku, która z szaleńczym chichotem prześcigała nasze konne powozy. Łączymy wątki...
Ojej!
DZIEŃ OTWARTY W NSP I NP W SZAŁASIE
14 czerwca 2014 r.
Chociaż budynek szkoły i przedszkola otwarty jest prawie cały rok, to na tę okazję jego wrota rozwarły się jeszcze szerzej, wpuszczając do środka absolutnie wszystkich chętnych. Miło nam powiadomić, że zainteresowanych było naprawdę wielu, że w tym jednym miejscu gromadziły się częstokroć całe rodziny, że atmosfera była znakomita, a występy młodszych i najmłodszych – udane i rozbrykane.
Pierwszą część imprezy zasponsorowały przedszkolaki dzielnie stawiając opór tremie, czasem znudzeniu, recytując z pamięci nieraz długie i skomplikowane dla nich „monologi” na cześć Kochanych Rodziców. Starsze przedszkolaki najlepiej czuły się w rolach kostiumowych, stąd nie brakło na scenie wróżki-czarodziejki, dostojnego króla i biesiadnych muzykantów. Klasa druga z kolei postanowiła odkrywać na nowo klasykę polskiej poezji w ciekawych interpretacjach („Rzepka”, „Na straganie” oraz „Leń"). W przedstawienie zaangażowali się nawet rodzice i Pani Dyrektor. Brawa milkły wyłącznie po to, by zrobić miejsce dla oklasków.
Nie można też nie wspomnieć o Dostojnych Gościach, którzy ochoczo przyjęli nasze zaproszenia: o panu Tomaszu Michcie, panu sołtysie Władysławie Zaczkiewiczu, panach radnych, Kazimierzu Tomasiaku i Mieczysławie Gębskim oraz o księdzu Wincentym Chodowiczu. Przynieśli ze sobą dużo optymizmu, dobre słowa, a dla najmłodszych… wspaniałe prezenty! Niektóre były pouczające (malowanki), inne sportowe (piłki), a jeszcze inne po prostu smakowite (2 kosze pełne truskawek).
Było więc naprawdę pysznie, przybyłych witaliśmy z otwartymi ramionami, a otwartym sercom towarzyszyły otwarte umysły. Mimo to, przeciągów nie stwierdzono. Dlatego też nadal pozostajemy otwarci i ... SERDECZNIE ZAPRASZAMY!
Pierwszą część imprezy zasponsorowały przedszkolaki dzielnie stawiając opór tremie, czasem znudzeniu, recytując z pamięci nieraz długie i skomplikowane dla nich „monologi” na cześć Kochanych Rodziców. Starsze przedszkolaki najlepiej czuły się w rolach kostiumowych, stąd nie brakło na scenie wróżki-czarodziejki, dostojnego króla i biesiadnych muzykantów. Klasa druga z kolei postanowiła odkrywać na nowo klasykę polskiej poezji w ciekawych interpretacjach („Rzepka”, „Na straganie” oraz „Leń"). W przedstawienie zaangażowali się nawet rodzice i Pani Dyrektor. Brawa milkły wyłącznie po to, by zrobić miejsce dla oklasków.
Nie można też nie wspomnieć o Dostojnych Gościach, którzy ochoczo przyjęli nasze zaproszenia: o panu Tomaszu Michcie, panu sołtysie Władysławie Zaczkiewiczu, panach radnych, Kazimierzu Tomasiaku i Mieczysławie Gębskim oraz o księdzu Wincentym Chodowiczu. Przynieśli ze sobą dużo optymizmu, dobre słowa, a dla najmłodszych… wspaniałe prezenty! Niektóre były pouczające (malowanki), inne sportowe (piłki), a jeszcze inne po prostu smakowite (2 kosze pełne truskawek).
Było więc naprawdę pysznie, przybyłych witaliśmy z otwartymi ramionami, a otwartym sercom towarzyszyły otwarte umysły. Mimo to, przeciągów nie stwierdzono. Dlatego też nadal pozostajemy otwarci i ... SERDECZNIE ZAPRASZAMY!
Więcej zdjęć znajdziecie w zakładce Sport!
ZAGNAŃSK ZA 600 LAT
Zagnańsk, 01 czerwca 2014 r.
Czy potraficie wyobrazić sobie Zagnańsk za 600 lat? Zadanie to, cokolwiek karkołomne, postawiono przed młodymi uczestnikami konkursu (plastycznego i literackiego), który odbył się w ramach kolejnego już Święta Niezapominajki połączonego z Dniem Dziecka i obchodami... 600-lecia istnienia Zagnańska! Jak można się było spodziewać odważnych futurologów nie brakowało, a ich śmiałe i bardzo kolorowe wizje odległej przyszłości sprawiły jurorom niemałą zagwozdkę.
Tym radośniej informujemy, że na drugim stopniu podium wylądowała nasza oficjalna reprezentantka, Natalia Fąfara z klasy drugiej. Jej pomysłowa przestrzenna rzeźba zdobyła uznanie publiczności, konkurencji, a nawet regionalnego artysty rzeźbiarza, Pana Krzysztofa Wesołowskiego. Jakby tego było mało, pozostali nasi uczestnicy, Marysia Gębska i Jakub Fudalewski, otrzymali cenne konkursowe wyróżnienia. Oczywiście towarzyszyły im równie cenne nagrody. Gratulujemy i dziękujemy!
A ponieważ, całkiem przypadkiem, w tym samym miejscu odbywał się też wielki rodzinny piknik, radości i zabawy było co niemiara, zaś wszystkich rozrywek wystarczyłoby spokojnie na kolejnych 600 lat, włączając w to soboty, niedziele i święta. Ba, nawet wakacje!
Zresztą, najlepiej popatrzcie sami!
Tym radośniej informujemy, że na drugim stopniu podium wylądowała nasza oficjalna reprezentantka, Natalia Fąfara z klasy drugiej. Jej pomysłowa przestrzenna rzeźba zdobyła uznanie publiczności, konkurencji, a nawet regionalnego artysty rzeźbiarza, Pana Krzysztofa Wesołowskiego. Jakby tego było mało, pozostali nasi uczestnicy, Marysia Gębska i Jakub Fudalewski, otrzymali cenne konkursowe wyróżnienia. Oczywiście towarzyszyły im równie cenne nagrody. Gratulujemy i dziękujemy!
A ponieważ, całkiem przypadkiem, w tym samym miejscu odbywał się też wielki rodzinny piknik, radości i zabawy było co niemiara, zaś wszystkich rozrywek wystarczyłoby spokojnie na kolejnych 600 lat, włączając w to soboty, niedziele i święta. Ba, nawet wakacje!
Zresztą, najlepiej popatrzcie sami!
WYJAZD DO KIELC I DO TOKARNI
30 maja 2014 r.
Kielce - Galeria Korona - kino - Wielka Frajda.
Brzmi znajomo? Możliwe, ale film był jak najbardziej premierowy, a przy tym całkiem sympatyczny i mocno musicalowy ("Czarnoksiężnik z Oz: Powrót Dorotki"). Poza tym był jedynie "przygrywką" do kolejnej wspaniałej atrakcji, czyli zwiedzania Muzeum Wsi Kieleckiej w Tokarni. Wszyscy, młodsi i starsi, od przedszkola, poprzez klasę drugą aż po nauczycieli, z nieukrywanym zainteresowaniem zaglądali w drzwi i okna zabytkowych chat wiodące wprost do przeszłości. A za nimi czaiły się m.in.: salon i jadalnia szlacheckiego dworu, XIX-wieczna apteka, dawny gabinet lekarski oraz... sklep ze słodyczami!
Wszystko to ostatecznie zeszło na dalszy plan, gdy okazało się, że duża część owego skansenu została opanowana przez gospodarskie zwierzaki: kozy, konie i kucyki. Akurat tak się szczęśliwie złożyło, że przynajmniej niektóre z nich spragnione były pieszczot i "przytulańców". Otrzymały ich zresztą całe tony, a teraz, najpewniej, zaczynają już powoli tęsknić. Z wzajemnością, z wzajemnością...
Brzmi znajomo? Możliwe, ale film był jak najbardziej premierowy, a przy tym całkiem sympatyczny i mocno musicalowy ("Czarnoksiężnik z Oz: Powrót Dorotki"). Poza tym był jedynie "przygrywką" do kolejnej wspaniałej atrakcji, czyli zwiedzania Muzeum Wsi Kieleckiej w Tokarni. Wszyscy, młodsi i starsi, od przedszkola, poprzez klasę drugą aż po nauczycieli, z nieukrywanym zainteresowaniem zaglądali w drzwi i okna zabytkowych chat wiodące wprost do przeszłości. A za nimi czaiły się m.in.: salon i jadalnia szlacheckiego dworu, XIX-wieczna apteka, dawny gabinet lekarski oraz... sklep ze słodyczami!
Wszystko to ostatecznie zeszło na dalszy plan, gdy okazało się, że duża część owego skansenu została opanowana przez gospodarskie zwierzaki: kozy, konie i kucyki. Akurat tak się szczęśliwie złożyło, że przynajmniej niektóre z nich spragnione były pieszczot i "przytulańców". Otrzymały ich zresztą całe tony, a teraz, najpewniej, zaczynają już powoli tęsknić. Z wzajemnością, z wzajemnością...
OBJAZDOWA WYCIECZKA ROWEROWA
07 maja 2014 r.
Ach, cóż to była za jazda!
Drugoklasowa kawalkada rowerowa wystartowała spod szkoły w Szałasie w asyście groźnie wyglądających chmur, które w każdej chwili mogły poczęstować wycieczkowiczów ulewnym deszczem. Wiadomo jednak, że do odważnych świat należy! Postanowiliśmy więc szybko i wytrwale pedałować, a wygenerowana w ten sposób wichura rozgoniła co większe obłoki na... cztery wiatry!
Dobrze, może odrobinkę bajerujemy, ale pogoda szybko się poprawiła, a wraz z nią nasze humorki, które nie opuściły nas już do końca podróży. A ta obfitowała w niespodziewane atrakcje: najpierw do drużyny dołączył pies Maksio (od klasycznego biegu na psich łapkach zdecydowanie wolał jazdę w rowerowym koszyku). Potem trafiliśmy nad śródleśny staw "Bunkier", gdzie Natalka wypatrzyła niekompletną czaszkę małej sarenki, zaś najodważniejsi mogli spojrzeć w oczy urzekającej ropuchy, która nic nie robiła sobie z naszego towarzystwa, okazjonalnie łypiąc za tłustą muchą. Po wspólnej sesji foto odwiedziliśmy jeszcze skromny pomnik poświęcony pamięci partyzantów z Wydzielonego Oddziału Wojska Polskiego walczących w tej leśnej głuszy pod wodzą samego majora Hubala.
Nieco zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi, wróciliśmy po kilku godzinach do domów bogatsi o nowe doświadczenia i ciekawe wspomnienia minionego dnia.
PS. Pomimo usilnych starań Maćka, Piotra i Jakuba, wzniankowana ropuszka niestety nie zamieniła się w księżniczkę. Ale za to przesyła serdeczne podziękowania za BARDZO słodkie buziaki...
Drugoklasowa kawalkada rowerowa wystartowała spod szkoły w Szałasie w asyście groźnie wyglądających chmur, które w każdej chwili mogły poczęstować wycieczkowiczów ulewnym deszczem. Wiadomo jednak, że do odważnych świat należy! Postanowiliśmy więc szybko i wytrwale pedałować, a wygenerowana w ten sposób wichura rozgoniła co większe obłoki na... cztery wiatry!
Dobrze, może odrobinkę bajerujemy, ale pogoda szybko się poprawiła, a wraz z nią nasze humorki, które nie opuściły nas już do końca podróży. A ta obfitowała w niespodziewane atrakcje: najpierw do drużyny dołączył pies Maksio (od klasycznego biegu na psich łapkach zdecydowanie wolał jazdę w rowerowym koszyku). Potem trafiliśmy nad śródleśny staw "Bunkier", gdzie Natalka wypatrzyła niekompletną czaszkę małej sarenki, zaś najodważniejsi mogli spojrzeć w oczy urzekającej ropuchy, która nic nie robiła sobie z naszego towarzystwa, okazjonalnie łypiąc za tłustą muchą. Po wspólnej sesji foto odwiedziliśmy jeszcze skromny pomnik poświęcony pamięci partyzantów z Wydzielonego Oddziału Wojska Polskiego walczących w tej leśnej głuszy pod wodzą samego majora Hubala.
Nieco zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi, wróciliśmy po kilku godzinach do domów bogatsi o nowe doświadczenia i ciekawe wspomnienia minionego dnia.
PS. Pomimo usilnych starań Maćka, Piotra i Jakuba, wzniankowana ropuszka niestety nie zamieniła się w księżniczkę. Ale za to przesyła serdeczne podziękowania za BARDZO słodkie buziaki...
Z WIOSNĄ ZA PAN BRAT!
21 marca 2014 r.
Szczerze mówiąc, Wiosna ubiegła nas w tym roku i całe to
przeganianie niedobrej zimy okazało się wyłącznie formalnością. Ale jakże radosną!
Nie chodzi nawet o przyrodniczy quiz, w którym zasłużone laury odebrała Natalka Fąfara ani o wiosenny makijaż, który przyozdobił nasze łapki, ani nawet o rozśpiewane występy starszych i młodszych przedszkolaków oraz klasy drugiej. Chodzi raczej o WYŚMIENITĄ, cieplutką i słoneczną pogodę towarzyszącą nam przez calutki dzionek. Nasza własnoręcznie sporządzona Marzanna nie mogła wybrać sobie lepszej pory, by posurfować na falach rzeki Krasnej, które poniosły ją hen daleko, zapewne aż do Bałtyku. Widok był niezapomniany!
A jeśli dodać do tego konkurs plastyczny na najlepszy rysunek Pani Wiosny (zwyciężyli wszyscy) oraz wyścigi z najprawdziwszymi kurzymi jajkami (zwyciężyły jajka), to macie już pełen obraz sytuacji. Wiosna znowu rządzi!!!
Nie chodzi nawet o przyrodniczy quiz, w którym zasłużone laury odebrała Natalka Fąfara ani o wiosenny makijaż, który przyozdobił nasze łapki, ani nawet o rozśpiewane występy starszych i młodszych przedszkolaków oraz klasy drugiej. Chodzi raczej o WYŚMIENITĄ, cieplutką i słoneczną pogodę towarzyszącą nam przez calutki dzionek. Nasza własnoręcznie sporządzona Marzanna nie mogła wybrać sobie lepszej pory, by posurfować na falach rzeki Krasnej, które poniosły ją hen daleko, zapewne aż do Bałtyku. Widok był niezapomniany!
A jeśli dodać do tego konkurs plastyczny na najlepszy rysunek Pani Wiosny (zwyciężyli wszyscy) oraz wyścigi z najprawdziwszymi kurzymi jajkami (zwyciężyły jajka), to macie już pełen obraz sytuacji. Wiosna znowu rządzi!!!
Więcej zdjęć z wiosennych zawodów znajdziecie w zakładce Sport!
DZIEŃ BABCI I DZIADKA
25 stycznia 2014 r.
Kochani Seniorzy, Kochane Seniorki, niekiepska zabawa, pląsy i amorki, a do tego łakocie i uśmiechów krocie. Tak można by podsumować to wyjątkowe święto, które z pewnością na długo zapadnie w pamięci jego uczestników!
Już przedstawianie "Czerwony Kapturek" w wykonaniu najmłodszych i nieco starszych przedszkolaków wzbudziło zachwyty widowni, zwłaszcza, że nasi celebryci grali z prawdziwym zaangażowaniem. Potem muzykalni uczniowie klasy drugiej zaprezentowali swoje wersje znanych przebojów, w których przekonywali o szczerym uczuciu wobec Babć i Dziadków, przy okazji życząc im dwustu lat i drugiej albo i trzeciej młodości. Gdy oklaskujący i oklaskiwani zmęczyli się nieco, nadszedł czas wspólnej biesiady. Ponieważ dzieci postanowiły połączyć przyjemne z jeszcze przyjemniejszym, to tego samego dnia odbyła się również huczna zabawa karnawałowa.
Trochę wstyd przyznać, ale tytuł najlepszych tancerzy przypadł... naszym Dostojnym Gościom - ich żywiołowa cza-cza po prostu nie miała sobie równych! Do tej pory trzęsie parkietem...
Już przedstawianie "Czerwony Kapturek" w wykonaniu najmłodszych i nieco starszych przedszkolaków wzbudziło zachwyty widowni, zwłaszcza, że nasi celebryci grali z prawdziwym zaangażowaniem. Potem muzykalni uczniowie klasy drugiej zaprezentowali swoje wersje znanych przebojów, w których przekonywali o szczerym uczuciu wobec Babć i Dziadków, przy okazji życząc im dwustu lat i drugiej albo i trzeciej młodości. Gdy oklaskujący i oklaskiwani zmęczyli się nieco, nadszedł czas wspólnej biesiady. Ponieważ dzieci postanowiły połączyć przyjemne z jeszcze przyjemniejszym, to tego samego dnia odbyła się również huczna zabawa karnawałowa.
Trochę wstyd przyznać, ale tytuł najlepszych tancerzy przypadł... naszym Dostojnym Gościom - ich żywiołowa cza-cza po prostu nie miała sobie równych! Do tej pory trzęsie parkietem...
SPOTKANIE Z MYŚLIWYM
14 stycznia 2014 r.
Ubiegły wtorek przeminął pod znakiem wybornych anegdot ze świata zwierząt serwowanych nam przez doświadczonego myśliwego z koła łowieckiego "Rosochy", Pana Stanisława Szustaka. Dowiedzieliśmy się na przykład, dlaczego nie należy przerywać zimowego dokarmiania ptaków, czemu kuropatwa woli czasem spacerować niż latać i jak postępować w bliskich spotkaniach z mieszkańcami lasu. Na koniec wspólnie zobaczyliśmy bardzo ciekawy film dokumentalny, prezentujący naszą przyrodę na tle czterech pór roku.
Pan Stanisław obiecał również, że odwiedzi nas ponownie w niedalekiej przyszłości. Trzymamy za słowo i... Darz bór!
Pan Stanisław obiecał również, że odwiedzi nas ponownie w niedalekiej przyszłości. Trzymamy za słowo i... Darz bór!
ŻŁOBIEŁKA, CZYLI JASEŁKA
18 grudnia 2013 r.
Ta piękna, prastara tradycja nie mogła ominąć naszej szkoły! Jej nazwa, wywodząca się od staropolskiego "jasła" (żłobu) została spopularyzowana już w średniowieczu, podobnie zresztą jak same przedstawienia o narodzinach Pana Jezusa. Zadbaliśmy więc o dorodną choinkę, nastrojową dekorację, świetne kostiumy i wyjątkową, prawdziwie świąteczną atmosferę. Wśród zaproszonych gości nie brakowało naszych Drogich Rodziców i księdza proboszcza Wincentego Chodowicza.
Nawet jeśli aniołkom załamywały się czasem anielskie głosiki, święty Józef kolędował z dziewczęcym wdziękiem i czuł się nieswojo w długiej brodzie, a Pan Jezus chyba nie był do końca zadowolony z królewskich podarków, manifestując to cokolwiek donośnym płaczem, to przecież było bardzo miło i bardzo wzruszająco. No i nie obyło się bez szczerych, opłatkowych życzeń.
A zatem, choć myślami, pójdźmy wszyscy do stajenki, bo dzisiaj w Betlejem cicha noc, święta noc. I cuda ogłaszają - że oto Bóg się rodzi i moc truchleje, i że sam Pan niebiosów w żłobie leży. Zresztą, mędrcy świata, monarchowie już tam przybieżeli, by na własne oczy ujrzeć triumfy Króla Niebieskiego - to jedyne, prawdziwe Boże Narodzenie, które raduje nas nieprzerwanie od dwóch tysięcy lat i które rozbrzmiewać będzie w nieskończoność. A wszystko za sprawą jednego Dzieciątka.
Oj Maluśki, Maluśki...
Nawet jeśli aniołkom załamywały się czasem anielskie głosiki, święty Józef kolędował z dziewczęcym wdziękiem i czuł się nieswojo w długiej brodzie, a Pan Jezus chyba nie był do końca zadowolony z królewskich podarków, manifestując to cokolwiek donośnym płaczem, to przecież było bardzo miło i bardzo wzruszająco. No i nie obyło się bez szczerych, opłatkowych życzeń.
A zatem, choć myślami, pójdźmy wszyscy do stajenki, bo dzisiaj w Betlejem cicha noc, święta noc. I cuda ogłaszają - że oto Bóg się rodzi i moc truchleje, i że sam Pan niebiosów w żłobie leży. Zresztą, mędrcy świata, monarchowie już tam przybieżeli, by na własne oczy ujrzeć triumfy Króla Niebieskiego - to jedyne, prawdziwe Boże Narodzenie, które raduje nas nieprzerwanie od dwóch tysięcy lat i które rozbrzmiewać będzie w nieskończoność. A wszystko za sprawą jednego Dzieciątka.
Oj Maluśki, Maluśki...
Tym razem nagraliśmy niemal całe przedstawienie jasełkowe. Ceną za to jest nieco słabsza jakość filmów i wyłączona stabilizacja obrazu. Mimo to, jak najbardziej da się oglądać i, co więcej, nie wypada tego nie zrobić, gdy na scenie pojawiają się sami wybitni aktorzy oraz nadspodziewanie utalentowane wokalistki. Zapraszamy!
ŚWIĘTY MIKOŁAJ
06 grudnia 2013 r.
Miał długą, białą brodę, srebrny pastorał, wyborny humor i wór pełen prezentów. Nie ma więc mowy o pomyłce - to był najprawdziwszy Święty Mikołaj! Powitany niezwykle uroczyście rozsiadł się wygodnie na specjalnie przygotowanym tronie, obejrzał część artystyczną i, szczerze zadowolony, zaczął robić to, z czego jest najbardziej znany, czyli rozdawać fantastyczne prezenty. A musimy przyznać, że w tym fachu to niedościgniony wirtuoz! Każdy otrzymał bogaty upominek, każdy uśmiechał się szeroko i szkoda tylko, że nasze wspólne spotkanie tak krótko trwało...
Jeśli to czytasz Mikołaju, to wiedz, że tęsknimy za Tobą, a poza tym zjedliśmy już wszystkie czekolady. Gdybyś zaczął się nudzić tam, w odległej Laponii, zawsze możesz, bez pytania i zapowiedzi, odwiedzić naszą szkołę. W maju i w czerwcu też jest tu pięknie! No i parking dla reniferów jak zwykle darmowy...
Jeśli to czytasz Mikołaju, to wiedz, że tęsknimy za Tobą, a poza tym zjedliśmy już wszystkie czekolady. Gdybyś zaczął się nudzić tam, w odległej Laponii, zawsze możesz, bez pytania i zapowiedzi, odwiedzić naszą szkołę. W maju i w czerwcu też jest tu pięknie! No i parking dla reniferów jak zwykle darmowy...
SPOTKANIE Z POLICJĄ
27 listopada 2013 r.
W minioną środę odwiedzili nas przedstawiciele Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach, starszy sierżant Pani Joanna Woźniak i starszy posterunkowy Pan Damian Janus, udzielając wielu mądrych, bezcennych rad, dzięki którym czujemy się zaradniejsi i bezpieczniejsi. Wszyscy pamiętamy już numery alarmowe oraz wiemy, jak zachować się wobec nieznajomych osób. Całkiem nieźle orientujemy się też w przepisach ruchu drogowego, w rozważnym poruszaniu się po ulicach i poboczach naszej wioski. Ponadto jesteśmy lepiej przygotowani do zabaw na śniegu i lodzie, do tzw. białego szaleństwa czekającego na nas u progu zimowych ferii. Ba, widzieliśmy nawet prawdziwą policyjną broń i kajdanki, w jakie zazwyczaj zakuwani są co bardziej krnąbrni chuligani i podobne im łobuziaki. Szczęśliwie tutaj ów sprzęt okazał się całkowicie bezużyteczny. Uff…
W każdym razie było to wyjątkowo miłe i naprawdę pouczające spotkanie, za które jesteśmy bardzo, bardzo wdzięczni. Uprzejmie dziękujemy!
PS. Przepraszamy za słabszą jakość zdjęć - zostały wykonane telefonem komórkowym.
W każdym razie było to wyjątkowo miłe i naprawdę pouczające spotkanie, za które jesteśmy bardzo, bardzo wdzięczni. Uprzejmie dziękujemy!
PS. Przepraszamy za słabszą jakość zdjęć - zostały wykonane telefonem komórkowym.
DZIEŃ PLUSZOWEGO MISIA
25 listopada 2013 r.
Puchatki, Koralgole, Uszatki, Paddingtony i inne Miśki były tego dnia przeszczęśliwe, ale nie za sprawą obfitej miodowej uczty czy słodkiego lenistwa. Prawdziwym powodem tej radości były wyśmienite występy naszych milusińskich z przedszkola i klasy drugiej. Wszyscy okazali się szczerze oddani swoim futrzanym przyjaciołom i perfekcyjnie przygotowani do blisko godzinnych harców. Tradycyjnie zaczęliśmy śpiewem. Po melodyjnych piosenkach nadszedł czas na ciekawe konkursy i zgadywanki dla młodszych i starszych, zwieńczone atrakcyjnymi i, co ważniejsze, przepysznymi nagrodami. Na koniec każdy pomalował rysunek swojego ulubionego misia oraz obejrzał piękną, pouczającą bajkę.
Śpieszymy donieść, z nieukrywaną ulgą, iż zasłużeni bohaterowie tego wspaniałego dnia, pomimo raczej małych rozumków, trafnie podsumowali nasze wysiłki i zgodnym chórem oświadczyli: "Było miodzio!". Całym sercem przyłączamy się do tych okrzyków!
Śpieszymy donieść, z nieukrywaną ulgą, iż zasłużeni bohaterowie tego wspaniałego dnia, pomimo raczej małych rozumków, trafnie podsumowali nasze wysiłki i zgodnym chórem oświadczyli: "Było miodzio!". Całym sercem przyłączamy się do tych okrzyków!
WYCIECZKA DO KIELC
29 października 2013 r.
PODZIĘKOWANIA
Jaśnie Wielmożni Państwo z klasy drugiej Szkoły Podstawowej w Szałasie zaszczycili dziś swą obecnością skromne progi naszego powiatowego Miasta. Jesteśmy im wdzięczni i dłużni za to, że zechcieli spędzić u nas prawie cały dzień, zachęceni wyborną pogodą i lokalnymi atrakcjami.
Nasamprzód Dostojni Podróżnicy wybrali się na dworzec PKP, gdzie czekał już przygotowany specjalnie dla nich superszybki pociąg. Tutaj Prominenci, dzięki uprzejmości nadwornego maszynisty, Pana Zbigniewa Klonowskiego, skorzystali z niecodziennej sposobności obejrzenia pulpitu sterowniczego. Panna Maria Gębska i Panicz Piotr Katanowski odważyli się nawet uruchomić tego kolosa, czym wzbudzili niekłamany podziw pośród miejscowej braci rycerskiej, przywykłej raczej poskramiać smoki niźli lokomotywy.
Kolejnym punktem wycieczki był dworzec PKS, ale chyba najwięcej frajdy sprawiły Drogim Wizytatorom kaczki krzyżówki i gołębie, które tłumnie witały ich nad stawem w kieleckim parku. Szczególnie, gdy wyciągnęli pieczywo. Oczywiście tak znamienita Delegacja nie mogła pominąć słynnego Muzeum Zabawek, w którym roiło się od pięknych lalek, misternych modeli samolotów i samochodów oraz wielu, wielu innych cacek. Równie wspaniale prezentowała się Galeria Korona, jedno z największych targowisk w Królestwie, do tego wyposażone w olbrzymią salę kinową. Tutaj Zacni Przybysze wypoczęli po trudach wędrówki, oglądając trójwymiarowy film animowany pt. "Kumba". Szerokie "bananowe" uśmiechy sugerują prawdopodobnie, że im się podobało.
I my jesteśmy radzi, że mogliśmy Was ugościć Drodzy Przyjaciele. Niech to pamiętne wydarzenie będzie początkiem nowej, trwałej Unii pomiędzy naszymi Grodami.
PS. Wpadniemy z rewizytą!
Król Cichosław Jazgiełło, Pierwsza Korona Kielc(e)
Jaśnie Wielmożni Państwo z klasy drugiej Szkoły Podstawowej w Szałasie zaszczycili dziś swą obecnością skromne progi naszego powiatowego Miasta. Jesteśmy im wdzięczni i dłużni za to, że zechcieli spędzić u nas prawie cały dzień, zachęceni wyborną pogodą i lokalnymi atrakcjami.
Nasamprzód Dostojni Podróżnicy wybrali się na dworzec PKP, gdzie czekał już przygotowany specjalnie dla nich superszybki pociąg. Tutaj Prominenci, dzięki uprzejmości nadwornego maszynisty, Pana Zbigniewa Klonowskiego, skorzystali z niecodziennej sposobności obejrzenia pulpitu sterowniczego. Panna Maria Gębska i Panicz Piotr Katanowski odważyli się nawet uruchomić tego kolosa, czym wzbudzili niekłamany podziw pośród miejscowej braci rycerskiej, przywykłej raczej poskramiać smoki niźli lokomotywy.
Kolejnym punktem wycieczki był dworzec PKS, ale chyba najwięcej frajdy sprawiły Drogim Wizytatorom kaczki krzyżówki i gołębie, które tłumnie witały ich nad stawem w kieleckim parku. Szczególnie, gdy wyciągnęli pieczywo. Oczywiście tak znamienita Delegacja nie mogła pominąć słynnego Muzeum Zabawek, w którym roiło się od pięknych lalek, misternych modeli samolotów i samochodów oraz wielu, wielu innych cacek. Równie wspaniale prezentowała się Galeria Korona, jedno z największych targowisk w Królestwie, do tego wyposażone w olbrzymią salę kinową. Tutaj Zacni Przybysze wypoczęli po trudach wędrówki, oglądając trójwymiarowy film animowany pt. "Kumba". Szerokie "bananowe" uśmiechy sugerują prawdopodobnie, że im się podobało.
I my jesteśmy radzi, że mogliśmy Was ugościć Drodzy Przyjaciele. Niech to pamiętne wydarzenie będzie początkiem nowej, trwałej Unii pomiędzy naszymi Grodami.
PS. Wpadniemy z rewizytą!
Król Cichosław Jazgiełło, Pierwsza Korona Kielc(e)
ŚWINKA ŁATKA I GROMADKA!
24 października 2013 r.
W miniony czwartek do Niepublicznej Szkoły Podstawowej w Szałasie zawitał nietuzinkowy gość, który od razu podbił serca naszej wesołej gromadki. Ta piękna świnka morska ma na imię Łatka i postanowiła, ku ogromnej uciesze nas wszystkich, zakwaterować się właśnie tutaj. Tak, tak - przekupiona pysznym jedzonkiem, wspaniałą przestronną klatką i tonami całusów stwierdziła, że nie ma sensu wędrować dalej, że właśnie znalazła sobie nowy wymarzony dom! Nam także trudno wyobrazić sobie lepszą towarzyszkę do nauki i zabawy, więc sprawa jest właściwie przesądzona: Łatka zostanie oficjalnie pasowana i dołączy do znamienitego grona uczniów i przedszkolaków tej szkoły. Wspólnie będziemy się wspinać na kolejne szczebelki wiedzy, razem będziemy też dokazywać. Bo Łatka, choć początkowo skromna i onieśmielona, szybko pokazała, że zna się na figlach oraz psotach, że nieobce są jej szalone wybryki. Innymi słowy, zyskała wśród nas powszechny szacunek, a to wcale nie jest takie proste.
Oczywiście będziemy się troskliwie opiekować tą naszą pupilką i postaramy się, aby wyrosła na mądrą dziewczynkę. Próbowaliśmy już nawet pouczyć ją angielskiego, ale niestety, gdy przyszła pora na wspólną fotografię, zamiast "cheese" zakrzyknęła "fistaszki"! Po prostu wie, co dobre...
Oczywiście będziemy się troskliwie opiekować tą naszą pupilką i postaramy się, aby wyrosła na mądrą dziewczynkę. Próbowaliśmy już nawet pouczyć ją angielskiego, ale niestety, gdy przyszła pora na wspólną fotografię, zamiast "cheese" zakrzyknęła "fistaszki"! Po prostu wie, co dobre...
Od lewej: Natalka Fąfara, Marysia Gębska, Maciek Gębski, Jakub Fudalewski i Piotr Katanowski, czyli klasa druga w komplecie. W środku świnka Łatka, nasza nowa gwiazda. Fistaszki poza kadrem.
ŚWIĘTO DRZEWA
10 października 2013 r.
Obchody Święta Drzewa w naszej szkole rozpoczęły się hucznie i musicalowo. Niezawodne przedszkolaki przygotowały fantastycznie wyreżyserowane show, ich donośne głosy rozbrzmiewały nie tylko w szkole, ale i w całym szałasowskim lesie, zapraszając w ten sposób piękne polskie drzewa do wspólnego tańca. Krytycy byli pod wielkim wrażeniem, a co słabsi mdleli z przejęcia. Nie inaczej było z występem klasy drugiej, także rozśpiewanej i głośnej niby karnawał w Rio.
Taka rozgrzewka była jednak niezbędna, gdyż na placu szkolnym czekało już na nas trudne i bardzo odpowiedzialne zadanie, czyli posadzenie dwóch młodziutkich sadzonek, z których w przyszłości (mamy taką nadzieję) wyrosną dorodna sosna i jeszcze okazalszy klon. Ten ostatni wygrał zresztą pojedynek o lepsze miejsce na placu, choć sosenka była bardzo bliska zwycięstwa. Zadecydowały ostatnie sekundy i niesamowity refleks Macieja Gębskiego oraz niespodziewane kichnięcie Jakuba Fudalewskiego, które wytrąciło z rytmu zawadiackiego iglaka.
Nie można też przemilczeć cudownych prac plastycznych wykonanych wspólnymi siłami, które, obok samych uczestników, stały się prawdziwą ozdobą tej świetnej uroczystości.
A jeśli chodzi o nasze Drzewka - niech nam rosną TYSIĄC LAT!!!
Taka rozgrzewka była jednak niezbędna, gdyż na placu szkolnym czekało już na nas trudne i bardzo odpowiedzialne zadanie, czyli posadzenie dwóch młodziutkich sadzonek, z których w przyszłości (mamy taką nadzieję) wyrosną dorodna sosna i jeszcze okazalszy klon. Ten ostatni wygrał zresztą pojedynek o lepsze miejsce na placu, choć sosenka była bardzo bliska zwycięstwa. Zadecydowały ostatnie sekundy i niesamowity refleks Macieja Gębskiego oraz niespodziewane kichnięcie Jakuba Fudalewskiego, które wytrąciło z rytmu zawadiackiego iglaka.
Nie można też przemilczeć cudownych prac plastycznych wykonanych wspólnymi siłami, które, obok samych uczestników, stały się prawdziwą ozdobą tej świetnej uroczystości.
A jeśli chodzi o nasze Drzewka - niech nam rosną TYSIĄC LAT!!!
A na deser trzy filmiki z tej uroczystości - zapraszamy do oglądania!
DZIEŃ CHŁOPAKA
30 września 2013 r.
Tego dnia zachwyciły nas szczególnie jesienny pokaz mody oraz drużynowy quiz o chłopcach z naszej Szkoły i z naszego Punktu Przedszkolnego. Zwieńczeniem radosnych chwil były podchody i gry zorganizowane na przyszkolnym placu zabaw. Na zakończenie wszyscy ze smakiem próbowali pieczonych ziemniaczków, głośno i stanowczo domagając się dokładki. A zatem...
NAJLEPSZE ŻYCZENIA DLA MĘSKIEJ STRONY ŚWIATA!!!
NAJLEPSZE ŻYCZENIA DLA MĘSKIEJ STRONY ŚWIATA!!!
POSPRZĄTALIŚMY ŚWIAT!
20 września 2013 r.
Uczniowie i przedszkolaki z NSP i PP w Szałasie, zgodnie z wcześniejszą obietnicą i kalendarzem miłośnika przyrody, w tym właśnie pamiętnym dniu wypowiedzieli wojnę stertom śmieci, które tak skutecznie szpeciły malowniczy krajobraz naszej wioski. Bój to był zaciekły, okupiony stratami w workach i rękawiczkach, ale efekt końcowy jest więcej niż zadowalający, a poczucie triumfu i dobrze spełnionego obowiązku - bezcenne. Bardzo skrupulatnie oczyszczone zostały plac szkolny, pobocza dróg i rowy, a wszystkie odpady posegregowano jak należy. Fakt, nie było tego aż tak wiele, ale to chyba oznacza, że mieszkańcy Szałasu zaczynają doceniać tę coroczną, mozolną pracę.
Prosimy Was zatem jeszcze raz Drodzy Dorośli - dbajcie o lokalne środowisko, o czystość i porządek, nie tylko na własnym podwórku, ale również w jego najbliższym otoczeniu. Może za rok worki i rękawiczki nie będą już potrzebne, może zamiast Sprzątania Świata urządzimy w tym czasie radosny pochód na powitanie Jesieni? Tego Wam i sobie życzymy!
Prosimy Was zatem jeszcze raz Drodzy Dorośli - dbajcie o lokalne środowisko, o czystość i porządek, nie tylko na własnym podwórku, ale również w jego najbliższym otoczeniu. Może za rok worki i rękawiczki nie będą już potrzebne, może zamiast Sprzątania Świata urządzimy w tym czasie radosny pochód na powitanie Jesieni? Tego Wam i sobie życzymy!
INAUGURACJA ROKU SZKOLNEGO 2013/2014
HURA! KONIEC WAKACJI!!!
No bo tak szczerze - ileż to można cieszyć się nieskrępowaną wolnością, spacerować po nadmorskiej plaży, przemierzać górskie szlaki, pałaszować wyborne lody (dla mnie z polewą!), czy nawet podziwiać malownicze zachody słońca... - bez końca? No tak, bez końca... Ale WAKACJE też potrzebują... wakacyjnej przerwy! Wrócą do nas niechybnie, jeszcze wspanialsze i weselsze, z morzem, górami (także lodów), zachodami słońca i tym wszystkim, za co je kochamy. A nasza tęsknota, cierpliwość i ciężka praca w nowym roku szkolnym uczynią je stokroć piękniejszymi!
Uzbrojeni w tą wiedzę przybyliśmy z naszymi Kochanymi Rodzicami do placówki, by wespół z Gronem Pedagogicznym i Panią Dyrektor Marią Mazur zainaugurować ten nowy, przepełniony wyzwaniami semestr. Chociaż od tego roku jest nas znacznie mniej (działają tylko trzy klasy i przedszkole), nadal jest sympatycznie i nikt, absolutnie nikt, nie narzeka na nudę. A gdyby nawet takowa się pojawiła, z pomocą zaraz przybywają przedszkolaki, których zabawkowy skarbiec nie ma chyba dna. A to przecież dopiero początek... Niech żyje szkoła!!!
Uzbrojeni w tą wiedzę przybyliśmy z naszymi Kochanymi Rodzicami do placówki, by wespół z Gronem Pedagogicznym i Panią Dyrektor Marią Mazur zainaugurować ten nowy, przepełniony wyzwaniami semestr. Chociaż od tego roku jest nas znacznie mniej (działają tylko trzy klasy i przedszkole), nadal jest sympatycznie i nikt, absolutnie nikt, nie narzeka na nudę. A gdyby nawet takowa się pojawiła, z pomocą zaraz przybywają przedszkolaki, których zabawkowy skarbiec nie ma chyba dna. A to przecież dopiero początek... Niech żyje szkoła!!!